25.4.15

018 Trening ujeżdżeniowy

Koń: Missin Moves
Trener: Troye Mansell

Długa droga do Australii nikomu dobrze nie leży, więc za przedwczoraj przybyłego quartera mieliśmy zabrać się dopiero dzisiaj. Missin Moves został nam opisany jako spokojny, chętny do pracy i pojętny ogier toteż nie mieliśmy większego problemu z doborem dla niego trenera, bo nadawał się każdy, kto kojarzył co i jak w ujeżdżeniu. Z początku to Kellin miał się nim zająć, ale wymigał się pomocą córce w pracy domowej i to ja zostałem zmuszony do zajęcia się koniem. Musiałem jednak przyznać, że nie byłem tym jakoś specjalnie przejęty, bo praca zapowiadała się na całkiem przyjemną. Przez chwilę stałem przy jednym z małych pastwisk i obserwowałem pasącego się w cieniu ogiera. Postanowiłem zabrać go na halę z klimatyzacją, bo rumak zdecydowanie nie przepadał za Australijskimi temperaturami. Ściągnąłem go z pastwiska, jedynie na uwiązie, bo kantar gdzieś się zapodział, jak to u nas w stajni bywa i przyprowadziłem na korytarz do jednej z dużych stajni, gdzie już miałem jego sprzęt. Przypiąłem go za pętlę do krat boksu i szybko wyczyściłem z kurzu i piasku, nie zapominając o kopytach i osiodłałem. Ogier stał grzecznie, więc wszystko poszło gładko i już za chwilę byliśmy na hali. Wsiadłem, a raczej wdrapałem się z trudem na siodło i ruszyłem powolnym stępem na luźnej wodzy, powoli stopniowo go przyspieszając. W końcu kiedy stęp był wystarczająco "sprężynkujący" i szybki, zacząłem lekko zbierać ogiera, wchodząc na lekki kontakt. Koń zareagował na to dobrze, bo już po chwili jeszcze bardziej podstawił zad i opuścił głowę, lekko się zbierając. Zacząłem więc naprowadzać go na koła, wolty i drągi w stępie, żeby za chwilę przejść do ustępowań. Zacząłem w prawo, koń na początku nie do końca zrozumiał moje pomoce i po prostu zaczął schodzić na ścianę, jednak kiedy użyłem zewnętrznej wodzy mocniej niż poprzednio stanął i zaczął posłusznie wchodzić prostopadle na ścianę. Pogładziłem go po szyi i wykonałem ćwiczenie na drugą stronę, tym razem z idealnym skutkiem, za co ogier dostał chwilę powolnego stępa na luźnej wodzy w nagrodę. Po kilku minutach dałem delikatną łydkę do zakłusowania, Missin ruszył na początku powoli, jako że nie zbierałem wodzy, opuścił głowę nisko, jakby powracał do westernowych nawyków. Po kilku minutach niezbyt szybkiego kłusa na obie strony, zacząłem wymagać nieco szybszego tempa, wydłużając i skracając chód, tak że Moves musiał się już całkowicie skupić na treningu. Początkowo nie do końca chciał dać się podebrać, jednak po chwili ładnie wszedł na kontakt, wtedy też przeszedłem do kół i przejazdów przez cavaletti i zwykłe drągi. Koń szedł ładnie, rytmicznie, lekko odbijając się od ziemi. Był wygodny, więc łatwo przeszedłem do wysiadywanego kłusa, żeby zająć się woltami, zatrzymaniami i ruszeniami kłus-stój-kłus. Wjechałem kłusem na wyznaczony czworobok, kiedy uznałem że koń jest wystarczająco rozgrzany i rozciągnięty. Przyszedł czas na trawersy i ciągi. Quarter szybko załapał o co mi chodzi i wykonywał ćwiczenie z precyzją. Co prawda jego technika miała wiele do życzenia, ale po to są treningi, żeby rzeczy dopracowywać. Kolejne trawersy poszły mu znacznie lepiej, ładniej się wyginał i szedł lekko. Ciągi były już tylko formalnością, co prawda wykonywało się je w nieco szybszym kłusie, jednak nie sprawiły one ogierowi problemu. Zagalopowałem, najpierw na "dobrą" nogę i objechałem czworobok dwa razy na około, wykonując koła 20 m w obu końcach, po czym przez przekątną zmieniłem kierunek z lotną zmianą. Missin lekko się potknął, jednak wyczułem lekki moment zawieszenia, a on sam za chwilę dumnie podniósł głowę i pogalopował dalej. Powtórzyłem ćwiczenie jeszcze raz i przeszedłem do kłusa, żeby na linii środkowej zatrzymać się i zacząć piaffy. Ten element był jednym z najtrudniejszych i widać było, że koń nie miał go jeszcze dopracowanego, jednak wiedział o co chodzi i rozumiał polecenie. Poprawiłem go kilka razy mocniejszymi pomocami, jednak widziałem postęp więc na chwilę dałem mu spokój i po pogłaskaniu go, rozluźniłem wodzę i ruszyłem spokojnym stępem. Po kilku minutach wróciłem na linię środkową i zebrałem ogiera, a potem zacząłem cofać. Ładnie wykonał ćwiczenie, na końcu zatrzymując się dokładnie na moje polecenie, żeby za chwilę ruszyć galopem na zewnętrzną nogę. Widać było że kontrgalop ma wyćwiczony niemalże idealnie, więc nie męczyłem go długo, po jednym okrążeniu czworoboku, przeszedłem do kłusa na luźnej wodzy i opuściłem go, wjeżdżając znów na dużą arenę na hali, żeby tam rozkłusować i rozstępować ogiera. Na koniec Missin Moves został oblany wodą z myjki i odstawiony na najbardziej zacienione pastwisko, żeby mógł odpocząć po dobrym treningu.

1 komentarz: