25.4.15

005 Trening skokowy

Dan
- Jak tam w ojczyźnie? - zapytałem przyjaciela, kiedy ściągałem siodło z siwego konia.
- Zimno, pada, herbata jak zwykle niedobra, a herbatniki suche jak... na pewno nie jak ulice, one są mokre od ciągłego deszczu - powiedział i zabrał ode mnie siodło, żeby zanieść je do siodlarni.
Nie mogłem powstrzymać uśmiechu widząc małego, pokracznego Phila, próbującego z siodłem w rękach otworzyć drzwi do siodlarni. Na szczęście do stajni ogierów wchodził właśnie Troye, szkoda tylko że dał mu przez to drzwiami w twarz. Ale przynajmniej dostał się do pomieszczenia!
Zadowolony wyprowadziłem Resurrecta ze stajni i puściłem na pastwisko z innymi ogierami, a potem zabrałem Last Night on Earth od klaczek. Co prawda padało, ale nic nie było w stanie zniszczyć dziś mojego dobrego humoru. Wstawiłem klacz do boksu i poszedłem po jej sprzęt, a potem wcisnąłem Philowi miękką szczotkę.
- Po naszemu - powiedziałem prosto i chyba zrozumiał, że ma mi pomóc w tradycyjnym "wydrapaniu" konia z kurzu. Nie mówiliśmy nic. Nie wiem, czy dlatego że żadne z nas nie potrzebowało rozmowy, czy raczej przez to, że nie wiedzieliśmy od czego zacząć. W każdym razie cisza nie była z tych krępujących, kiedy to na siłę starasz się wymyślić jakiś temat. Spojrzałem na Phila. Wyglądał uroczo z mokrymi od deszczu włosami, w moim swetrze, cały zakurzony. Powoli przestawało padać i słońce zaczęło wdzierać się do stajni przez okno.
- Ustawisz mi szeregi treningowe? Takie... na wysokość klasy N w hali. Connor pokaże ci jak - powiedziałem cicho, czekając na jego odpowiedź. Spojrzał na mnie odrywając się od dokładnego czyszczenia sierści kasztanki i uśmiechnął się, kiwając głową, a potem podał mi szczotkę i wyszedł z boksu, kierując się w stronę wyjścia. Odprowadziłem go wzrokiem, a potem skierowałem się po sprzęt klaczki. Po chwili była już w swoim skokowym siodle, ogłowiu, napierśniku, ochraniaczach i białym czapraczku.
Wyprowadziłem ją ze stajni i wsiadłem a potem ruszyłem w stronę hali. Za mną pobiegły 3 psy, które znalazły się tam szybciej.
Elvia
Kiedy ochłonęłam już po spotkaniu z Cheltenham, a wszystkie wyścigowce stały w boksach i spokojnie żuły siano (może oprócz Dzieciaka, ten rzucał się po boksie, kopał w drzwiczki i za wszelką cenę próbował się z niego wydostać) zabrałam Effie ze sobą do boksu Let's Kill, sugerując jej, że ma za mnie tyrać przy czyszczeniu jej z błota, a sama poszłam po jej sprzęt. Kiedy wróciłam klaczka była już czysta. Otworzyłam szeroko usta w zdziwieniu.
- Wyścigi - Eff wzruszyła lekko ramionami i wzięła ode mnie ogłowie, żeby założyć je klaczce. Chwilę później byłyśmy już w drodze na halę.
Dan
Wjechałem do hali. Connor właśnie wychodził i pomachał mi na pożegnanie, a Phil usiadł na ziemi, przy przeszkodzie. Zrobiłem kilka kółek wokół przeszkód stępem, a kiedy zebrałem kasztankę i zacząłem kłusować, w hali pojawiły się Elvia na Let's Kill Tonight i Effie. Szatynka usiadła obok chłopaka na ziemi i zaczęła z nim o czymś cicho rozmawiać. Zbyt cicho, żebym cokolwiek usłyszał. Blondynka rozstępowała klaczkę, zrobiła kilka ustępowań i po chwili do mnie dołączyła. Ja zająłem się kołami i woltami, na wszystkie strony, a ona głównie wężykami i slalomem między pachołkami. Chwilę później przeszliśmy do pracy z drągami. Kilka przejazdów przez cavaletti z obu stron i konie były porządnie rozgrzane.
Elvia ruszyła kłusem na pierwszy, najniższy szereg składający się z trzech drągów, dosyć niskiej stacjonaty, miejsca na foule galopu i wyższej stacjonaty, mniej więcej na wysokość klasy P.
Elvia
Let's Kill jak na razie spisywała się doskonale. Ale to tylko cisza przed burza, byłam tego pewna. Ruszyłam na szereg. Klacz spokojnie przeszła drągi, przeskoczyła pierwszą stacjonatę, a drugą po prostu staranowała, po czym bryknęła kilka razy i ruszyła galopem wzdłuż długiej ściany ujeżdżalni. Wprowadziłam ją na koło, kiedy nie zatrzymała się od dosiadu, ani od już brutalniejszego szarpnięcia za wodze. Zmniejszałam je stopniowo i proporcjonalnie do tego jak siwka zwalniała, śmiech innych się natężał. No tak, nie ma to jak się śmiać z małej, biednej Elvii! Klacz zatrzymała się w końcu i parsknęła wyraźnie niezadowolona z tego faktu.
- Jak jesteście tacy mądrzy, to sami spróbujcie! - krzyknęłam do dwójki dżokei, którzy od razu się uspokoili, jako że o skokach pojęcie mieli takie jak ja o gotowaniu - żadne. - Teraz ty, Dan.
Dan
Poczekałem aż Phil poprawi przeszkodę i ruszyłam na szereg. Lastie nagle zaczęła być bardzo spięta. Nie było mowy o rozluźnieniu. Klacz szła jak po rozżarzonych węgielkach, stawiała drobne, twarde kroki, łeb zadarła da góry, zupełnie nie reagując na moje starania zadziałania czegoś wodzą. Zrobiłem woltę przed drągami starając się ją jakkolwiek rozluźnić. Niewiele to jednak dało, ale najechałem na szereg w nadziei, że podczas skoków chociaż trochę się rozluźni. Pierwszy skok był paskudny, drugi podobnie, bo klacz nawet nie próbowała baskilować. Łeb ciągle zadzierała do góry.
- Żucie z ręki, Dan. Ustawcie mu niższy szereg, po tym jak skoczę - usłyszałem głos Elvii i od razu zabrałem się do ćwiczenia.
Elvia
Ruszyłam kłusem na szereg. Tym razem dawałam klaczy zdecydowanie silniejsze pomoce niż poprzednio. Drągi oraz obie przeszkody tym razem pokonałyśmy bez większych niepowodzeń. Ruszyłam od razu na kolejny, wyższy szereg w między czasie zwalniając do kłusa. Ten składał się z 3 drągów dwóch stacjonat i jednego oksera. Przeszkody osiągały wysokość klasy C - z wyjątkiem pierwszej stacjonaty. Ta była niska, tak aby koń był w stanie przeskoczyć ją z kłusa. Let's Kill dragi przeszła z wielką gracją. Pierwszy i drugi skok wykonała idealnie. Przy trzecim trochę się zawachała, jednak dzięki palcatowi, którym wzmocniłam moją łydkę, ją także skoczyła. Po przeszkodzie strzeliła kilka baranków, jednak szybko ją uspokoiłam.
Dan
Kilka razy zrobiłem rzucie z ręki i jeździłem teraz na odrobinę luźniejszej wodzy, starając się dobrze i lekko zaganaszować klaczkę. Phil opuścił mi oba szeregi o kilka centymetrów w dół. Najechałem na pierwszy z nich. Poszło idealnie. Klacz pięknie przeskoczyła obie przeszkody. Zwolniłem do kłusa i najechałem na kolejny, gdzie również miło się zaskoczyłem. Co prawda zrzuciliśmy belkę w okserze, jednak mimo wszystko poszło o wiele lepiej od poprzedniego przejazdu. Teraz Phil ustawił mi 4 przeszkody, takie jak Last Night on Earth skacze na zawodach. Stacjonatę, okser, triplebar i szereg złożony ze stacjonaty i oksera. Ruszyłem. Wolta w galopie, najazd, piękny skok, klacz machnęła głową i ruszyła dalej, mocno wybijając się przy okserze. Pokonała go dzielnie i z wielką gracją skierowała się w stronę triplebaru. Nie musiałem jej wiele pomagać. Jedynie dobrze wyprowadzałem ją na przeszkody, resztę robiła za mnie. Ostatni szereg pokonała najlepiej ze wszystkich dotychczasowych. Poklepałem ją po szyi i dołączyłem do Elvii, która już rozkłusowywała swoją siwkę.

<<Powrót do treningów konia: Let's Kill Tonight

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz